„A może Curie-Skłodowska też była kobietą?„ Ten nieśmiertelny cytat z „Seksmisji” przypomniał mi się, kiedy pierwszy raz usłyszałem, że niejaki Manuel Rosa napisał książkę, w której udowadnia, że odkrywca Nowego Świata był… Polakiem. Jeśli dodamy do tego, że według autora Krzysztof Kolumb był synem Władysława III z dynastii Jagiellonów, który rzekomo nie zginął w bitwie pod Warną w 1444 roku, ale osiadł na Maderze, to moja reakcja jest jeszcze bardziej uzasadniona. Ale zacznijmy od początku. Manuel Rosa jest portugalskim historykiem, który od lat zajmuje się badaniem życia Kolumba, ze szczególnym uwzględnieniem jego pobytu w Portugalii. Według autora właśnie ten kraj skrywa klucz do rozwiązania zagadki tożsamości wielkiego odkrywcy, ponieważ Portugalia jest jedynym państwem, w którym Kolumb na pewno przebywał przed wyjazdem do Hiszpanii. Rosa, badając portugalskie źródła wręcz miażdży dotychczasowe ustalenia dotyczące życia Kolumba, które według oficjalnej historiografii wyglądało mniej więcej tak. Prosty tkacz z Genui, który bez wątpienia był pochodzenia plebejskiego w czasie jednego ze swoich rejsów rozbija się u wybrzeży portugalskiej wyspy Madery, do której udaje mu się dostać jako rozbitkowi. Wiemy, że na Maderze Krzysztof Kolumb ożenił się z niejaką Filipą Moniz, która urodziła mu dwóch synów. To nic, że wspomniana dona Filipa pochodziła z rodziny szlacheckiej, sam ród był spowinowacony z domem królewskim, a kobiety z tej rodziny wychodziły za mąż za możnowładców. Dona Filipa zadowoliła się jednak prostym żeglarzem bez grosza przy duszy i posagu pochodzącym z Genui. Ów żeglarz okazał się erudytą i poliglotą, ponieważ posługiwał się biegle w mowie i piśmie językiem portugalskim, kastylijskim i łaciną, przy czym wszystko wskazuje na to, że ten pierwszy traktował jako swój ojczysty. Dziwnym trafem Kolumb nigdy nie używał języka włoskiego, nawet w korespondencji prywatnej prowadzonej ze swoimi braćmi (którzy, nawiasem mówiąc, także okazali się poliglotami i erudytami), mimo, że cała rodzina pochodziła rzekomo z Włoch. Prosty tkacz z Genui okazał się także świetnym żeglarzem, kartografem, kosmologiem i matematykiem, który trzykrotnie poprowadził armadę przez ocean, wierząc, że dopłynął do Indii. Gdy już do nich dotarł, nadawał tym ziemiom nowe nazwy, mimo, że od czasów starożytnych Indie nazywane były przez Europejczyków Indiami. Kiedy jeszcze dodamy do tego, że plebejska rodzina ubogich Włochów przyjmowana była na dworach Portugalii, Kastylii, Francji i Anglii, a wszyscy bracia oraz synowie Krzysztofa Kolumba ożenili się z kobietami ze znanych rodów, to możemy zgodzić się z autorem książki, że przez pięćset lat karmiono nas bajkami o Kolumbie (zresztą taki tytuł „Bajka o Kolumbie” nosi jeden z rozdziałów książki). Manuel Rosa swoimi badaniami stawia na głowie oficjalną wersję historii udowadniając, że Kolumb na pewno nie był Włochem, na pewno pochodził z rodziny królewskiej oraz , że na pewno nie odkrył Ameryki, ponieważ wyruszając w roku 1492 przez ocean doskonale wiedział dokąd i po co płynie. Na poparcie swych tez przytacza analizy tekstów źródłowych, drzewa genealogiczne portugalskiej szlachty oraz wyniki swoich badań. Jest to zarówno atutem, jak i słabością tej publikacji. Atutem, ponieważ dołączając do książki tak bogatą bazę źródłową Manuel Rosa udowadnia, że odrobił lekcje i wytrąca broń z ręki potencjalnym krytykom jego teorii. Jak sam napisał, teraz jeśli jakiś historyk będzie chciał obstawać przy tradycyjnej wersji życiorysu Kolumba, będzie musiał najpierw podważyć wyniki jego ustaleń. Słabością, ponieważ przebijanie się przez tabele z drzewami genealogicznymi czasami jest dość nużące dla czytelnika, który nie jest zawodowym historykiem. Na szczęście Rosa ma lekkie pióro, potrafi pisać ciekawie i przystępnie, przez co całość można zaliczyć do nurtu książek popularnonaukowych, adresowanych do szerokiego grona odbiorców. Autorowi dość łatwo udaje się więc przekonać czytelnika, kim na pewno nie był Krzysztof Kolumb. Kim w takim razie był ?
XpoFerens Kolon. Takim podpisem w rzeczywistości sygnował swoje listy człowiek nazwany przez potomnych Cristobal Colon. W tłumaczeniu: członek (zakonu) tych, którzy niosą Chrystusa. Teza, że pochodził z rodu Jagiellonów, jest tylko jedną z trzech, które Rosa przedstawia w swej książce (choć akurat tą uważa za najbardziej prawdopodobną). Nie rozstrzyga niczego do końca, przyznając, że ostatnie słowo należy do genetyków, którzy będą musieli potwierdzić jego ustalenia badaniami DNA. Nie zmienia to jednak faktu, że on sam wykonał gigantyczną pracę, która sprawia, że pisane wcześniej biografie sławnego żeglarza możemy śmiało oddać na makulaturę. A sama książka „Kolumb. Historia nieznana” jest jedną z tych publikacji historycznych, których wstyd nie znać.