Recenzje [14.07.12]
Przygoda! Tym jednym słowem można by scharakteryzować książkę Manuela Rosy „Kolumb. Historia nieznana” (wyd. Rebis).
Sięgnąłem po nią z przekory, wcześniej kwalifikując (przyznaję krzywdząco) w poczet książek demaskatorskich - tzw. „spiskowych”. Książka jest jednak pisana rzetelnie, autor dążąc do odkrycia prawdziwej historii życia Krzysztofa Kolumba, według autora dotąd poważnie przekłamanej, skrupulatnie odwołuje się do faktów - dokumentów, genealogii, prac innych badaczy, a także badań DNA. Prowadzi z czytelnikiem dyskusję, stawia tezy swoim przeciwne, przytacza kontrargumenty, dowodząc równocześnie, wiarygodnie, ich słabości i niezborności. Jednak mimo gęstej analizy poszlak i tropów jest to książka w istocie przygodowa.
Oto mamy czasy prawdziwych piratów, poszukiwaczy skarbów, brawurowej odwagi i straceńczych szpiegów, czasy w których skarbem większym od złota były dokładne mapy. Epokę tajemnic - wielu tajemnic, których dziś broni już tylko czas i powtarzane bezkrytycznie tezy. A w tym wszystkim człowieka ze zdumiewającą biografią. Legenda jest iście bajkowa. Oto biedny niewykształcony tkacz z Genui, zjawia się pewnego dnia na portugalskiej ziemi, można rzec, że wyrzucony przez morze. Błyskawicznie uczy się w mowie i piśmie łaciny i portugalskiego, a także geometrii i kartografii. Wnet jest przyjmowany na dworze królewskim jak równy i otrzymuje nawet rękę kobiety z jednego z najświetniejszych rodów w królestwie. Po czym staje się coś zdumiewającego ucieka z tak hojnej dla niego Portugalii i staje się sługą wrogiego jej królestwa - Kastylii. Ku chwale którego, podobno przypadkiem, odkrywa całkiem nowy ląd, zdobywając wieczną sławę. A mówi się, że nie był nawet dobrym żeglarzem i nie miał pojęcia dokąd dopłynął. W całej tej opowieści roi się od zagadek i nieścisłości, które Rosa celnie i wiarygodnie punktuje. Tajemnicą zostaje nazwisko, pochodzenie, wykształcenie, małżeństwo i wczesne lata życia Krzysztofa Kolumba. Manuel Rosa w wielkim admirale widzi nawet polskiego księcia! A co ma na obronę swojej tezy, to już proszę przeczytać samemu!
Początkowo narracja książki wydaje się dość zagmatwana, roi się od miejsc i postaci, w których gąszczu nie łatwo się połapać, jednak autor nie pozostawia nas pastwę naszej ulotnej pamięci, powracając często do wcześniej zaznaczony wątków - rozwijając je i tłumacząc. Zresztą już po kilkudziesięciu stronach książkę czyta się z napięciem godnym finału dobrego kryminału. Kolejne rozdziały niczym zbite szkła wpasowywane na powrót w oprawy okularów przybliżają nas do ujrzenia epokowych wydarzeń roku 1492 w pełni ostrości - poznania prawdy, o największym odkryciu geograficznym w dziejach, które, być może, tak naprawdę było największą w historii szpiegowską mistyfikacją!